






Nasze panie chyba pozazdrościły kajakarzom i kanadyjkarzom warunków we włoskiej Sabaudii, bo same też właśnie tam pojechały na kolejne zgrupowanie.
Ale jak tu nie lubić Sabaudii, kiedy pogoda jak na zamówienie, jedzenie jak marzenie a widoki, że dech zapiera.
Sabaudia to wspaniałe miejsce do treningu i wypoczynku po nim. To bardzo zdrowy klimat, morskie powietrze i ciepło wiejące od Afryki. To bardzo gościnni ludzie, włoskie espresso, smaczne lody i codziennie inna pasta na obiad. W Mini Hotel Saporeti zawsze czujemy się jak w domu, a dodatkową atrakcją jest restauracja z owocami morza prowadzona przez właścicieli hotelu. To miejsce to zawsze zmiana na lepsze… – tak uroki Sabaudii zachwala trener Tomasz Kryk.
Ale nie dla widoków i włoskiej kuchni nasze kadrowiczki przyjechały do Sabaudii. To przede wszystkim trening i to ciężki trening. Od kilku lat baza naszych kajakarek znajduje się na przystani Marina Militare. Wszystkie obiekty są nad jeziorem, a z hotelu na przystań jest blisko. W marcu na wodzie zawsze jest spory ruch, bo uroki Sabaudii poznały też inne ekipy. Nasza ma na jeziorze taką swoją zatokę o długości 1300 metrów. Z uwagi na hodowlę owoców morza nie mogą tam wpływać wioślarze, więc tam mają sporo przestrzeni do treningów tempowych.
W 15 dni treningowych prawie 280 kilometrów na wodzie, sporo ton na siłowni, bieg metodą ciągłą, jako przyśpieszenie regeneracji i gimnastyka. Trening na wodzie to doskonalenie wytrzymałości tlenowej oraz glikolitycznej metodami ciągłą, powtórzeniową i interwałową zmodyfikowaną. W Sabaudii nie pływaliśmy już więcej na jednym treningu jak 15 kilometrów, zdecydowanie nastawiamy się na jakość, intensywność niż bardzo duże objętości. Wyścig kajakowy kobiet na 500 metrów to głównie przemiany glikolityczne, dlatego te przemiany trzeba trenować. Oczywiście w oparciu o dobrą bazę tlenową, dobre przygotowanie siłowe i sprawnościowe – opowiada o treningu Tomasz Kryk.
W Sabaudii dziewczyny po raz pierwszy spróbowały też mocy na czwórce. Była to trochę eksperymentalna czwórka, bo bez Beaty Mikołajczyk za to w składzie Marta Walczykiewicz, Edyta Dzieniszewska–Kierkla, Karolina Naja i Ewelina Wojnarowska. Było to zejście typowo techniczne, niczego nie można na tym etapie przesądzać, ale buzie zawodniczek po zejściu z wody były uśmiechnięte.
Pierwsze poważne testy i sprawdziany odbędą się na kolejnym zgrupowaniu. Na razie jestem w pełni zadowolony z tego, co zawodniczki prezentują na wodzie. Prędkość łodzi określamy na podstawie obserwacji i analizy wskaźników GPS – powiedział Tomasz Kryk.
Trening to oczywiście podstawa, ale po nim też trzeba wypocząć i Sabaudia świetnie się do tego nadaje. Choć to niewielka miejscowość położona nad morzem Tyrreńskim to jest, co zrobić z odrobiną wolnego czasu. Jest tam dużo kawiarni z dobrymi lodami. Można wypocząć spacerując po plaży. Grupa U23 w palmową niedzielę była na placu św. Piotra w Rzymie. W samym zespole jest zdrowa rywalizacja i pełna świadomość tego, po co dziewczyny tam są.
W zespole jest jak w „dobrym małżeństwie” zdarzają się dni fantastyczne oraz gorsze…, ale nie sądziłem, że doczekam momentu, kiedy będę musiał reagować, bo zawodniczki za szybko gubią masę, zakładają za duże ciężary na siłowni i czasami za szybko chcą rywalizować na wodzie. Grupa jest bardzo świadoma i naprawdę cała dziesiątka bardzo sumiennie podchodzi do treningów – mówi o atmosferze w kadrze Tomasz Kryk.
Teraz nasze kadrowiczki czeka zasłużony odpoczynek w domu przy wielkanocnym stole. Po nim kolejna Sabaudia, w trochę większym gronie. Na ostatnie zagraniczne zgrupowanie pojedzie z dziewczynami pani analityk z zespołu dr. Dariusza Sitkowskiego. Będzie wykonywała codzienne pomiary spoczynkowe, które pomogą określić tempo restytucji po treningach. Na wodzie przeprowadzi tradycyjny test 4 x 1000 metrów z pomiarem tętna i kwasu mlekowego. Ale to wszystko dopiero po świętach.
Beata Sokołowska-Kluesza PZKaj
Sabaudia, Szklarska Poręba i Sewilla. Tak można by reklamować wycieczkę objazdową do atrakcyjnych turystycznie zakątków Europy. Tyle, że tym razem nie o turystykę chodzi a o miejsca, w których do walki o paszporty do Rio przygotowują się polscy kajakarze.
Walczyć mają o co, bo na razie prawo występu w Brazylii dla kadry mężczyzn wywalczył tylko Paweł Kaczmarek w jedynce na sprinterskim dystansie 200 metrów. Nasz młody zawodnik w finale był siódmy, ale to wystarczyło, by zapewnić miejsce na Igrzyskach naszemu krajowi. Tyle, że ambicje i możliwości mamy zdecydowanie większe.
Nasi kadrowicze wiedzą o co toczy się rywalizacja i od początku zgrupowań pod okiem trenera Uladimira Parfenovicha intensywnie trenują. Po solidnej podstawie, jaką wypracowywali w górach w Szklarskiej Porębie, przyszedł czas na cieplejsze klimaty i treningi na wodzie. Najpierw trenowali w Sabaudii, tam kajakarze skupili się przede wszystkim na budowaniu siły i wytrzymałości. Później na miejsce przygotowań trener naszej kadry wybrał hiszpańską Sewillę.
Tutaj chcemy już pracować nad techniką, podniesieniem prędkości i dynamiki wiosłowania oraz psychologicznym przygotowaniem do startów – mówi trener Uladimir Parfenovich.
W Sewilli nasi kajakarze zaczęli też pierwsze przymiarki do dwójek. Trening prowadzony był na osadach K2 Bierzało Grzegorz – Putto Dawid, Rosolski Rafał – Stabno Bartosz, Brzeziński Martin – Kuczyński Norbert, Świtalski Patryk – Witczak Sławomir.
Zawodnicy pracują z pełnym zaangażowaniem, sumiennie wykonują założone zadania treningowe. Dobrze znosili obciążenia treningowe. Chłopcy są zdrowi i bez poważniejszych kontuzji. Również pogodę mieliśmy jak na zamówienie bez opadów i słoneczną, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni, ponieważ umożliwiło to w pełni realizację zadań szkoleniowych – mówi o przygotowaniach Uladimir Parfenovich.
To ważne, bo EKO, czyli Europejskie Kwalifikacje Olimpijskie w Duisburgu, są coraz bliżej. To ostatnia szansa na „zwiększenie siły rażenia” polskich kajaków na Igrzyskach w Rio. Do zdobycia przez kajakarzy są jeszcze przepustki w konkurencjach K1 i K2 na 1000 metrów oraz K2 200 metrów mężczyzn. Zdobycie kwalifikacji we wszystkich konkurencjach pozwoli naszym seniorom na wystawienie na Igrzyskach również osady K4. Kto ostatecznie weźmie na swoje barki odpowiedzialność za jego realizację o tym zdecydują Regaty Eliminacyjne Seniorów, bo do tego zadania będą potrzebni naprawdę najlepsi z najlepszych. Nasi kajakarze już nie raz pokazali, że są specjalistami właśnie od zadań specjalnych. Zanim jednak dojdzie do sprawdzianu w kraju 11 kadrowiczów trenera Uladimira od 1 do 24 kwietnia będzie budowało formę w bułgarskim Plovdiv.
Beata Sokołowska-Kulesza PZKaj
Do niedawna Podlaskim Związkiem Kajakowym kierował Wojciech Walulik . Z chwilą kiedy został wybrany Burmistrzem Augustowa zrezygnował i na tym stanowisku był vacat.
Kilka dni temu członkowie Podlaskiego Związku Kaakowego w skład którego wchodzą cztery kluby z Podlasia tj. : Augustowski Klub Sportowy Sparta, Międzyszkolny Ośrodek Sportowy, UKS Dojlidy Białystok Kajakarstwo oraz Cresovia Białystok wybrali nowe władze .
Miło nam donieść iż nowym Prezesem Podlaskiego Związku Kajakowego został członek Zarządu Sparty Bartek Pożniakowski . W Zarządzie pozostali: Krystyna Korzeniewska i Piotr Markiewicz ( kolejny Członek Zarządu AKS Sparta oraz Sekretarz Polskiego Związku Kajakowego ) z Augustowa, a dołączyli do nich nowi członkowie z Białegostoku, Roman Kozłowski i Paweł Skowroński.
Bartłomiej Pozniakowski to były kajakarz , który godnie reprezentował nasz klub Spartę Augustów. Jego trenerem był Andrzej Siemion a największym sukcesem Bartka jako sportowca był srebrny medal w K4 x 1000 zdobyty w 1995 roku na Mistrzostwach Świata w Motosu w Japonii.
Na zebraniu Wojciech Walulik, były Prezes a obecnie Burmistrz Miasta Augustów zapewniał, że w przyszłym roku ruszy w końcu budowa nowej bazy dla kajakarzy.
Bartek gratulujemy .
Nie tylko pierwsza woda, ale i pierwsze zwycięstwa. Polskie kajakarki, przebywające na zgrupowaniu w Portugalii, Marta Walczykiewicz i Edyta Dzieniszewska zwyciężyły w zawodach Nelo Winter Challenge w Montebelo.
Te zawody to oczywiście promocja firmy i sprzętu, ale przede wszystkim kajakarstwa. Rywalizacja odbywa się trochę z przymrużeniem oka, bo na nietypowych dystansach 150 i 1500 metrów, czyli na takich, których próżno szukać w oficjalnych zawodach. Startować mogą w nich nie tylko zawodowcy, ale każdy, kto lubi pływać kajakiem i chce sprawdzić się w rywalizacji na wodzie. A że w lutym w portugalskim Aguieira przebywa wiele narodowych reprezentacji kajakowych, czyli zawodowców przygotowujących się do sezonu, to ściganie jest przednie.
Polki zadania łatwego nie miały, bo obok naszych dziewczyn ustawiły się zawodniczki z takich krajów jak Włochy, Portugalia, Rosja, Rumunia, Dania i Francja – ekipy które, na co dzień trenują w Portugalii, a i do słabych nie należą. Poza tym specjalnie na te zawody przyjechały Brytyjki. Nasze panie nie przygotowywały się jakoś specjalnie do tego wydarzenia. Dziewczyny są w ciężkim treningu i trener Tomasz Kryk potraktował te zawody bardziej jako jego urozmaicenie a nie sprawdzian formy.
Marta Walczykiewicz, która wystartowała na dystansie 150 metrów przyznaje, że na początku zawodów pływało się jej „dość dziwnie”.
Ciężko było się przyzwyczaić do wysokiego tempa wiosłowania. Poza tym eliminacje, półfinał i finał były praktycznie jeden za drugim w odstępie niecałych 10 min tak, że można było się zmęczyć. Poza tym, moje zdrowie w tym dniu trochę szwankowało, więc było mi dodatkowo ciężko. Ale trener mówił, że wyglądało to całkiem nieźle jak na ten etap przygotowań – powiedziała Marta.
Ale co miał mówić trener skoro Marta w zawodach okazała się najlepsza i pokonała Teresę Portelę z Portugali i Rosjankę Natalię Podolskaya. Co ciekawe w ubiegłym roku w tych zawodach Marta była trzecia. I choć nie było to ściganie o wielką stawkę, to wygrana i tak cieszy i smakuje.
Jak smakuje? Bardzo dobrze, od czegoś trzeba zacząć ten sezon. Mi bardzo się podoba taki początek, nie miałabym nic przeciwko, żeby dalej szło tak samo – podsumowała Marta Walczykiewicz.
Pewnie nic przeciwko takiemu początkowi i kolejnym startom nie miałaby też Edyta Dzieniszewska-Kierkla. Popularna „Edzia” startowała na dystansie 1500 metrów i też pokazała wszystkim rywalkom plecy, zajmując 1. miejsce.
Jestem bardzo zadowolona z wyniku, każde zwycięstwo cieszy. Były to specyficzne zawody – każda z ekip obecnie znajduje się na innym etapie przygotowań. Mieliśmy okazję sprawdzić się na nietypowym dystansie 1500 metrów. Dlatego to zwycięstwo cieszy i daje dodatkową motywację do dalszych treningów – powiedziała po zawodach „Edzia”.
W rywalizacji na 150 metrów startowały też inne nasze kadrowiczki. Karolina Naja była 6., a Ania Puławska 10. Na 1500 metrów 7. była Ewelina Wojnarowska, a 14. Anna Włosik.
W zawodach brała udział również grupa kanadyjkarzy. Drugi na dystansie 1500 metrów był Vincent Słomiński, przegrywając jedynie z utytułowanym Martinem Fuksa niecałą sekundę. Trzeci na tym dystansie był Wiktor Głazunow. Na piątym miejscu zameldował się Mateusz Kamiński, a na 8. Aleksander Kitewski. Na krótszym, sprinterskim dystansie 8. miejsce zajął Michał Łubniewski, który był jedynym naszym zawodnikiem w finale.
Z wyścigu jestem zadowolony, bo na wodzie nie mam jeszcze narobionych kilometrów, więc to podwójnie cieszy zwłaszcza, że oprócz Martina był również Attila Vajda i Mathieu Goubel. Ale właśnie że zabrakła tylko sekunda, to mam mimo wszystko lekki niedosyt. Podsumowując te zawody, widzę, że praca, którą wykonuję idzie w dobrym kierunku i z każdym treningiem jestem coraz lepszy – podsumował Vincent Słomiński.
Beata Sokołowska PZKaj.
Na zdjeciach zawodniczki Marta Walczykiewicz i Edyta.
nasze