« Poprzedni wpis    |     Następny wpis »

Co nowego w Akademii Pilkarskiej Sparty?

BO CHCIELIŚMY WYGRAĆ WSZYSTKO”

 

Wyjątkowym brakiem gościnności podczas pierwszych wiosennych zawodów z cyklu Turnieju Orlik 2014/15, organizowanych przez Podlaski Związek Piłki Nożnej, wykazali się augustowscy Akademicy, którzy w ostatnią sobotę kwietnia br. rozegrali wyśmienite zawody na stadionie przy ul. Tytoniowej. Wytrawni obserwatorzy już podczas rozgrzewki augustowskich ekip, trenujących pod okiem Rafała Harasima i Karola Salika dostrzegli istotne różnice w składzie każdej z nich. A przypomnieć trzeba, że Akademicy do tej pory podzieleni byli na dwa zespoły. Pierwszy z nich – „czerwony” – był bezkonkurencyjny podczas zmagań jesiennych i zasłużenie usadowił się na pozycji lidera grupy, natomiast „niebiescy” radzili sobie słabiej, ale biorąc pod uwagę fakt, że nie posiadali tylu klasowych zawodników co ich koledzy ze szkółki, wstydu nie przynieśli, zajmując pozycję tuż za podium. Tym razem trenerzy postanowili zagrać va banque i podzielić Akademików na dwa równorzędne zespoły, stwarzając każdemu z nich możliwość gry o najwyższe laury. I przyznać trzeba, że nos trenerski ich nie zawiódł. Analogia do nieodżałowanego polskiego trenera stulecia Kazimierza Górskiego nasuwa się sama, oczywiście zachowując wszelkie proporcje. Szczęśliwe twarze trenerskiego duetu Akademików i ich krótka, pełna żartu odpowiedź na pytanie, skąd taki pomysł na składy, mówią wszystko: „Bo chcieliśmy dziś wygrać wszystko”. Nie do końca jest to jednak prawda, ponieważ, jak sami przyznali po zawodach, nieco więcej szans na zwycięstwo dawali drużynie czerwonej, bardziej doświadczonej i zaprawionej w bojach niż ich „niebiescy” koledzy. Historia potoczyła się jednak inaczej, zupełnie zaskakująco, ale nie ma się czemu dziwić, bo i taka jest piłka nożna- nieprzewidywalna.

Już pierwsze mecze turnieju potwierdziły, że oba augustowskie teamy będą liczyć się w walce o zwycięstwo. „Niebiescy” okazali się bezkonkurencyjni w starciu z MOSiR-em Grajewo, aplikując im aż 7 bramek i nie tracąc żadnej, a każda z nich była piękniejsza od poprzedniej. Gole zdobywane były praktycznie z linii bramkowej, jak i zza pola karnego. W tym samym czasie na drugim boisku „czerwoni” skrzyżowali „rękawice”, a właściwie nogi, z pierwszą drużyną Warmii Grajewo i, mimo że od początku przejęli inicjatywę i zdominowali rywala, nie udawało im się strzelić upragnionej bramki. A wisiała ona na włosku. Wydawało się wręcz, że łup bramkowy to tylko kwestia czasu. Kontry grajewian były jednak zabójcze. Po jednej z nich uzyskali oni prowadzenie i prawie do końca je utrzymywali. Na szczęście końcówka spotkania w wykonaniu „czerwonych” była imponująca. Porzucili pomysły wejścia z piłką do bramki, a szybkie kontry zaczęli kończyć celnymi strzałami. Taka akcja przyniosła im gola na 1-1 i cenny punkt, choć w ostatniej akcji meczu powinni postawić kropkę nad „i” i zdobyć drugą bramkę.

W innych pojedynkach również walczyli z zębem, pokonując 5-2 MOSiR Grajewo, 3-0 Warmię II Grajewo i 2-1 Spartę Augustów, choć w tym ostatnim meczu przez dłuższy czas przegrywali 0-1 i dopiero druga połowa przyniosła im zdobycze bramkowe, w tym decydującego o zwycięstwie gola na 2-1 w jednej z ostatnich akcji spotkania. Przyznać trzeba, że trener Sparty Augustów Mieczysław Sobolewski bardzo dobrze przysposobił do rywalizacji z Akademikami swoich podopiecznych i niewiele brakowało, by odniósł sukces.

Prawdziwym testem możliwości „czerwonej” drużyny Akademików okazać się miała jednakże rywalizacja z ich kolegami z zespołu „niebieskiego”, kroczącymi od zwycięstwa do zwycięstwa. Miała ona zresztą swój dodatkowy smaczek, o czym za chwilę.

We wcześniejszych meczach „Niebiescy” w pokonanym polu zostawili, oprócz wspomnianego MOSiR- u Grajewo (7-0), także drugi zespół Warmii, gromiąc go 7-1 i panując niepodzielnie na murawie. Uważni obserwatorzy sobotniego turnieju, jak i tegorocznych, elitarnych rozgrywek piłkarskiej Ligi Mistrzów dostrzegli zapewne podobieństwo rezultatu z rywalizacji Bayernu Monachium z Szachtarem Donieck. Zapaleni kibice i miłośnicy piłki nożnej, których wśród rodziców nie brakowało, z pewnością cieszyli się, że worki z bramkami potrafią rozwiązywać również w królewskim Augustowie. W pozostałych grach „niebiescy” również byli stroną lepszą i zasłużenie zdobywali komplet punktów, mimo że wiktorie 2-1 nad Spartą Augustów i w takim samym stosunku nad wiceliderem rozgrywek- Warmią Grajewo, nie brzmią już tak imponująco. W tym ostatnim pojedynku zaledwie po 3 minutach gry prowadzili już 2-0, a w dalszej fazie meczu, szanując piłkę i starając się strzelać z przygotowanych pozycji nie pozwalali rywalowi na złapanie wiatru w żagle. Szczególną wymowę miała jednak konfrontacja „niebieskich” z „czerwonymi”, czyli dwóch niepokonanych zespołów w augustowskim turnieju. Tylko niezorientowani kibice piłki nożnej mogli łudzić się, że obie drużyny zagrają po bratersku, „na remis” i nie pozwolą wzajemnie się skrzywdzić. Nic z tych rzeczy! To była zdrowa sportowa rywalizacja, w której trzeszczały kości, był pot, wielka radość „niebieskich” po strzeleniu jedynej bramki meczu i mnóstwo śmiechu po końcowym gwizdku sędziego, kiedy trener Rafał Harasim, opiekujący się w tym meczu przegranymi „czerwonymi”, „za karę” publicznie zrobił 10 „pompek”. Rzęsiste brawa, które otrzymał od kibiców i przede wszystkim samych zawodników Akademii Piłkarskiej Sparty Augustów potwierdzają, że w zespole panuje świetna atmosfera. I to ona była największym zwycięzcą sobotniego turnieju.

 

Opracował: Erazm Stefanowski

 

czwartek, 30 kwietnia, 2015 Aktualności, Piłka nożna