






Dziś slalomem na jez. Białe zakończyła się nietypowa impreza jaką jest Water & Snow Slalom Festival czyli slalom na nartach na śniegu i wodzie. Ostatecznie startowało 18 zawodników ( w tym dwie zawodniczki ) w Norwegii, Łotwy , Litwy i Polski.
Obecny na zawodach Wice Prezes PZMi NW Wiesław Kurnik podkreślał iż jest to ważna impreza i prestiżowa. Zawodnik z Norwegii Lasse w rozmowie powiedział, iż jest to jedyna tego typu impreza w Europie będąca oficjalnie wpisana w kalendarzu Międzynarodowej Federacji IWWF. . Sympatyczny zawodnik z Norwegii mimo ukończonych 63 lat zajął znakomite III miejsce pokonując wielu młodszych zawodników . A wygrał też weteran nart wodnych „Rysiek” z Wilna czyli Ricardas Łazinskas a drugie miejsce zajął Polak Dariusz Rytko .
Uczestnicy bardzo pozytywnie wypowiadali się nt. naszej imprezy . Podkreślają wspaniała atmosferę stąd przyjeżdżają całymi rodzinami Ważna jest również dobra organizacja i akwen, który nie ustępuje najlepszym akwenom w USA tak przynajmniej twierdzili zawodnicy.
Impreza b. dobrze przygotowała przez stronę litewska – śnieg i slalom w Druzdziennikach .
Z kolei u nas również znakomite przygotowanie i organizacja głównie dzięki zaangażowaniu i pracy Maćka, Mateusza i Magdy Krzywińskich oraz całej sekcji nart wodnych czyli zawodników i ich rodzin , sternika i wielu innych . Pogoda też dostosowała się; było słonecznie i bezwietrznie . Warte jest podkreślenia, iż jako zawodnicy startowali Prezes łotewskiej i litewskiej federacji sportów wodnych – Litwy Vitautas Valentelis i Łotwy Valis Bisers .
Po zawodach Wice Prezes Polskiej Federacji Wiesław Kurnik powiedział :
Ciężkie zawody do organizacji z jednej strony potrzebny jest śnieg w końcu maja i dobry akwen wodny. Bardzo cieszy duża rozpiętość wiekowa zawodników wynosząca – 50 lat . Zawady Water&Snow Festival to wspaniała zabawa dla jednych i drugich a mnie szczególnie cieszy integracja na naszych zawodach Łotyszy i Litwinow . Ta impreza ma przyszłość.
Na zdjęciach :
W trakcie imprezy, ostateczne wyniki i zwycięscy.
To juz 22 zwycięstwo naszych chłopaków . Przez cały mecz nasi zdecydowanie przeważali . Mecz powinien zakończyć się wynikiem 6:0 a moze wiecej . Sytauacji tzw 100% było naprawdę sporo . W pierwszej połowie nasi piłkarze m.in nie wykorzystali rzutu karnego. A pierwsza bramka padła pod koniec I połowy . W drugiej padły dwie kolejne w tym jedna z wykorzystanego tym razem karnego . Po meczu J. Bayer mimo zwycięstwa był niezbyt zadowolony z meczu. Jak powiedział „Nie było to porywające widowisko alez też na usprawiedliwenie to długi i ciężki sezon. Wszyscy chcą nam urwac punkt – grają murując dostęp do swojej bramki . Ciężko jest wtedy strzelić gola ale póki co nam się udaję . Ale też chłopcom brakuje już motywacji a dzisiaj powinniśmy wysoko wygrać – szkoda tych nie wykorzystanych sytuacji .
Bramki : w 40 minucie Lewkiewicz oraz w II połowie z karnego Wilczewski 65 min. i Mickiewicz 75 minuta.
Już jutro tj 28-go bm rozpocznie się kolejna z imprez organizowanych przez Spartę czyli Water & Snow Festival .
Imprezę wymyślona i organizowana przez sekcje nart wodnych Sparty i jej trenera Maćka Krzywińskiego co roku przyciąga zawodników z kilku państw. W tegorocznej edycji zobaczymy zawodników z Norwegii , Łotwy, Litwy i Polski. Idea od początku jest bardzo orginalna i nie typowa czyli połączenie slalomu na nartach zimowych i slalomu na nartach wodnych.
Zimę mamy już za sobą ale blisko mamy kryty stok narciarski w Druzdziennikach ( Lt) . I tam jutro pierwsza cześć imprezy slalom na nartach wodnych . A w niedziele slalom na wodzie na jez. Białe .
Zawodnicy zahartowani i nie przeszkadza im zimna woda
Już wkrótce relacja z zawodów.
Dla jednych to były udane zmagania, dla drugich niekoniecznie. Podczas Pucharu Świata w Duisburgu nasze kajakarki i kajakarze pokazali, że są mocni. A mają być jeszcze mocniejsi.
Pierwsze w tym roku poważne międzynarodowe zmagania dla wszystkich liczących się ekip były pewną niewiadomą. Z dobrej strony na pewno chcieli pokazać się Niemcy. Nic dziwnego byli u siebie. Poza tym, zawsze są mocni. Dla trenera naszych kajakarek Tomasza Kryka Duisburg miał dać odpowiedź gdzie są inne ekipy oraz, w którym miejscu na tle innych jego podopieczne w obecnej fazie przygotowań.
Pokazały, że są tam gdzie powinny. Pokaz rozpoczęła Edyta Dzieniszewska – Kierkla. „Edzia” bez problemów dostała się do finału na 1000 metrów, a tam rozbiła bank wygrywając z przewagą trzech sekund nad następnymi rywalkami.
Jestem bardzo zadowolona z wyścigu. Wykonałam plan taktyczny, jakim było uzyskanie przewagi na początku dystansu i „kontrolowanie” wyścigu do końca. W trakcie biegu czułam sie dobrze, umiejętnie rozłożyłam siły, co zaowocowało zwycięstwem – powiedziała nam po starcie Edyta Dzieniszewska – Kierkla.
Ktoś powie, że K1 1000 metrów to konkurencja nieolimpijska. Owszem. Tyle, że K4 500 już tak, a w niej mocna Edyta się przydała, bo razem z Martą Walczykiewicz, Karoliną Nają i Eweliną Wojnarowską w finale zdobyły brąz. Przegrały z Ukrainkami i Białorusinkami. Inna olimpijska osada też pokazała się z dobrej strony. Karolina Naja wspólnie z Beatą Mikołajczyk pokazały, że wracają na właściwe tory i w finale K2 500 metrów do końca toczyły walkę z Niemkami. Ostatecznie po emocjonującym wyścigu wywalczyły srebro.
Taktycznie rozegrałyśmy ten wyścig bardzo dobrze. Do szybkiego pływania mamy jeszcze czas – powiedziała Karolina Naja.
Ale to nie jedyna tajemnica sukcesu naszej aktualnie najlepszej kobiecej dwójki.
Wróciłyśmy do „starej łódki z Londynu”, która według nas jest najtwardsza, a co za tym idzie najlepsza. Mamy ich dwa egzemplarze. Dlatego jedna zostaje z nami do treningu, a druga poleci do Rio. Obniżyłyśmy siedzenia, tak jak siedziałyśmy kiedyś. Czyli to taki krok w tył, aby zrobić krok w przód. Odczucia płynącej łódki są dużo lepsze. Wróciło „to coś”. Bardzo się z tego cieszymy – takie tajemnice zdradziła nam doświadczona „ Becia”.
A skoro jesteśmy przy „Beci” to trener kadry w najbliższym Pucharze Świata w Monetemor w Portugali zamierza sprawdzić czwórkę ponownie z Beatą Mikołajczyk.
W jedynce na dwieście metrów kibice ostrzyli sobie zęby na pojedynek Lisy Carrington z Nowej Zelandii i naszej Marty Walczykiewicz. I doczekali się świetnego wyścigu, w którym znowu lepsza okazała się Nowozelandka. Marta na mecie zameldowała się trzecia, bo pomiędzy Lisę i Martę wskoczyła Inna Osipienko – Radomska z Azerbejdżanu.
Wśród naszych Pań były też miłe niespodzianki. Bo chyba tak należy powiedzieć o drugim miejscu dwójki na dwieście metrów, czyli Anny Puławskiej i Dominiki Włodarczyk. Dziewczyny przegrały tylko z Portugalkami Beatriz Gomes i Heleną Rodrigues.
Startowałyśmy ze sobą tak naprawdę dopiero drugi raz. Fajnie, że zrobiłyśmy taki wynik– powiedziała po wyścigu Dominika Włodarczyk. Ciekawe jak będzie wyglądała reszta sezonu skoro teraz tak pływamy – dodała Anna Puławska
Kobiety popłynęły jak popłynąć miały.
Jestem zadowolony z postawy całego zespołu, na chwilę obecną jest dobrze. Wszystkie osady wykonały minima, jakie zakładaliśmy – krótko, ale konkretnie podsumował Duisburg Tomasz Kryk, trener kadry kobiet.
Czas na mężczyzn.
Pewną niespodzianką, bo tak chyba trzeba to ocenić, jest czwarte miejsce kanadyjkowej dwójki 1000. Mateusz Kamiński, Michał Kudła i brak w finale brązowych medalistów z Mediolanu Piotra Kulety i Marcina Grzybowskiego, którzy w półfinale przypłynęli na 5. miejscu.
W finale znaleźli się też Tomasz Kaczor i Vincent Słomiński, pływający na olimpijskim dystansie C1 1000 metrów. Obaj zajęli miejsca poza podium, ale w konfrontacji pomiędzy obydwoma zawodnikami lepszy okazał się Tomasz Kaczor, który był 6.
Cieszę się, że udało mi się wygrać w rywalizacji krajowej z Vincentem. Teraz pozostaje tylko potwierdzić to w Montemor i będę mógł spokojnie przygotowywać się do IO. Start w Duisburgu oceniam dobrze. Chociaż po przedbiegu i półfinale był apetyt na medal, ale w głowie siedziała jednak myśl „nie ważne co się stanie, musisz wygrać z Vincentem”. Tyle lat pracuję na to, żeby pojechać na IO do Rio, że głupio byłoby oddać bilet na niecałe 3 miesiące przed wyjazdem – powiedział po Duisburgu Tomasz Kaczor.
Ważne jest to, że z Duisburga nasi zawodnicy przywożą nie tylko medale. Ważny jest też styl, w jakim, to robią i to, że robią to w konkurencjach olimpijskich, w których mamy już kwalifikacje. Niestety na koniec w beczce miodu znalazła się też łyżka dziegciu. To brak nowych kwalifikacji olimpijskich. Mieli o nie powalczyć nasi kajakarze w eliminacjach europejskich, które poprzedziły zmagania pucharowe. I walczyli dostając się do finałów: w K1 1000 metrów Rafał Rosolski, w K2 200 metrów Piotr Mazur i Dawid Putto, a w K2 1000 Paweł Szandrach i Mariusz Kujawski. W samych finałach zajmowali miejsca, które nie dawały przepustek na igrzyska. Kolejnych szans na Rio już niestety nie ma.