« Poprzedni wpis    |     Następny wpis »

Ryszard Hoppe – nowy trener kadry narodowej kajakarzy.

 Ryszard Hoppe, który wprowadził Portugalię na światowy top i był wybierany nawet trenerem roku w tym kraju, ma odbudować męskie kajaki w Polsce. 70-latek będzie nowym trenerem kadry.

W igrzyskach olimpijskich w Tokio zabrakło na starcie polskich kajakarzy. To z pewnością oznaka wielkiego kryzysu.

Nowe władze Polskiego Związku Kajaków postanowiły zatem misję odbudowy męskich kajaków powierzyć Ryszardowi Hoppe. To 70-letni szkoleniowiec, który doprowadził do sukcesów zawodników w Portugalii

Kim jest Ryszard Hoppe ….?

Ryszard Hoppe był  najlepszym szkoleniowcem Portugalii w plebiscycie Stowarzyszenie Dziennikarzy Sportowych (CNID). Polski trener kajakarstwa wyprzedził m.in. selekcjonera piłkarskiej kadry Paula Bento i byłego szkoleniowca FC Porto Vitora Pereirę

Polski szkoleniowiec kadry portugalskich kajakarzy Ryszard Hoppe został wybrany trenerem roku 2013 r. przez największy sportowy dziennik w tym kraju „Record”. Wśród zawodników zwyciężył Cristiano Ronaldo. Polskiego trenera doceniło jury lizbońskiej gazety, która tradycyjnie pod koniec grudnia wybiera najlepszego sportowca i szkoleniowca kraju w mijającym roku. Tegoroczne trofeum przypadło Ryszardowi Hoppe w uznaniu licznych sukcesów jego podopiecznych na międzynarodowych zawodach. „Zawodnicy Hoppego przyzwyczaili nas w ostatnim czasie do powrotów z dużych imprez sportowych z medalami. Przed objęciem funkcji trenera reprezentacji przez Polaka, takie sytuacje zdarzały się bardzo rzadko” – napisał „Record”.

„Dopóki nie spojrzę w lustro w łazience, to nie chce mi się wierzyć, że mam 70 lat. Podjąłem rękawicę, ale to chyba moje ostatnie wyzwanie w karierze trenerskiej” – powiedział Hoppe w rozmowie z Onet Sport.

Wywiad z nim przeprowadził Tomasz Kalemba z Onet Sport a w nim również pojawiają się nazwiska zawodników Sparty.  Oto ten wywiad :

To kolejne podejście w pana przypadku. Co zatem skłoniło, by wrócić do pracy z polską reprezentacją?

Całe życie siedzę w kajakach, a ostatnie trzy lata pracowałem z kanadyjkarkami razem z trenerem Mariuszem Szałkowskim. Myślałem, że będziemy dalej to kontynuowali, bo to był najlepszy sezon tej grupy. W Polskim Związku Kajakarskim odbyły się jednak wybory i został wybrany nowy zarząd. Pojawiła się nowa wizja. Kanadyjkarki i kanadyjkarze będą teraz stanowili jedną grupę, którą poprowadzi trener Marek Ploch. W tej sytuacji pojawiła się ze strony władz propozycja, bym przejął kadrę męskich kajaków. Gdybym nie przyjął tej propozycji, to z dnia na dzień poszedłbym na emeryturę. Pewnie, że mam swoje lata, bo na karku 70 lat, a od 51 lat jestem trenerem, ale jednak nagłe odsunięcie się od sportu, byłoby dla mnie szokiem. Po namowach Grzegorza Kotowicza, prezesa PZKaj. i Adama Seroczyńskiego, wiceprezesa związku, zdecydowałem się. Obaj zresztą byli kiedyś moimi zawodnikami.

To była trudna decyzja?

Na pewno żal było mi tej grupy kanadyjkarek. Nie było w niej zbyt wielu zawodniczek, ale w tym roku fajnie to wszystko udało nam się poukładać. Dorota Borowska otarła się przecież o medal igrzysk. Są jednak nowe władze i pojawiły się nowe koncepcje, dlatego akceptuję to. Nie byłem przygotowany na natychmiastowe przejście na emeryturę, więc podjąłem rękawicę. To chyba moje ostatnie wyzwanie w karierze trenerskiej. Po zakończeniu cyklu olimpijskiego będę miał już 73 lata.

Zna pan naszych kajakarzy?

Tak. W 2018 r., kiedy kadrę prowadził Mariusz Słowiński, ja byłem trenerem współpracującym. To trwało tylko rok, bo nie ze wszystkim wówczas się zgadzałem. Od tego momentu pracowałem razem z Mariuszem Szałkowskim z kanadyjkarkami. Jak widać, rzuca mnie po tych wszystkich grupach

Wspomniał pan o zaawansowanym wieku, jak na trenera kadry. Wygląda jednak na to, że czuje się pan młodzieniaszkiem, skoro podjął się próby ratowania męskich kajaków? Czeka przecież pana ogrom pracy.

Dopóki nie spojrzę w lustro w łazience, to nie chce mi się wierzyć, że mam 70 lat. W listopadzie minęło 51 lat, odkąd jestem trenerem. Miałem 19 lat, gdy zostałem instruktorem kajakarstwa. Cały czas pracuję z młodymi ludźmi. To na pewno nie odejmuje lat kalendarzowych, ale mentalnie młodnieję przy nich.

Proszę się nie obrazić, ale zazwyczaj w związkach stawia się na młodych trenerów, którzy idą za postępem i są na bieżąco z nowinkami. Skoro jednak mentalnie czuje się pan dużo młodszy, niż wiek na to wskazuje, to znaczy, że szkoleniowo wciąż może pan dać wiele tej grupie?

Od 27 lat jestem w sporcie wyczynowym i to na najwyższym światowym poziomie. Najpierw pracowałem w Portugalii przez dwa lata. Potem byłem przez osiem lat trenerem w Polsce, a następnie na 13 lat wróciłem do Portugalii. Od czterech lat znowu pracuję w Polsce przy reprezentacji. Korzystam zatem z wielu nowinek, jakie pojawiły się w sporcie. Jestem ze wszystkim na bieżąco.

Przeprowadzi pan rewolucję w kadrze kajakarzy?

Nie będzie żadnej rewolucji treningowej, ale na pewno będą zmiany. Reprezentacja będzie bowiem prowadzona według mojej koncepcji. Na świecie funkcjonuje polska szkoła kajakarska i ja będę jej kontynuatorem. Na pewno widzę duże możliwości w tej grupie, bo to są głównie młodzi zawodnicy. Do centralnego szkolenia wyselekcjonowałem 18 kajakarzy. Z tego grona tylko czterech jest seniorami. Chcę się im przyjrzeć. Część z nich znam. Miałem już z nimi okazję pracować w 2018 r. Jest wielu byłych medalistów mistrzostw świata czy Europy juniorów i młodzieżowców. Oni mieli potem zapaść.

Na pewno jednak to jest materiał, z którym można coś zrobić. W tym roku niestety nic nie zwojowaliśmy w mistrzostwach świata i Europy seniorów na dystansach olimpijskich. W kolejnych igrzyskach w Paryżu nie będzie już rywalizacji na 200 m. Dlatego trzeba tych zawodników przestawić. W K-1 będą rozdawane medale tylko na 1000 m w igrzyskach. Na 500 m będą rywalizowały za to K-2 i K-4. Musimy zacząć szukać nowych osad wśród tych zawodników, jakich mamy. Niekoniecznie w takim układzie, w jakim działało to do tej pory. Rozmawiałem ze wszystkimi i zaczynamy pracę z białą kartą. Po to mamy zaplanowane kilkumiesięczne zgrupowanie w Portugalii, by stworzyć tam jedną lub dwie osady mające szansę na walkę o igrzyska. Trzeba pamiętać, że czasu nie jest dużo, bo kwalifikacje są już za półtora roku.

Jak pan oceni to, że z programu igrzysk znika rywalizacja na 200 m?

Ciągle ujmuje się nam tych konkurencji. W Londynie kajakarze rywalizowali o pięć kompletów medali. W Tokio już o cztery, a w Paryżu będą trzy. Szkoda, że tak się dzieje. Dla nas tym bardziej, bo na dystansie 200 m pojawił się nam talent — Jakub Stepun. To młodzieżowy mistrz świata i Europy, który w seniorskich MŚ zajął czwarte miejsce. Przed tym zawodnikiem na pewno otwierają się szanse na 500 m, choć będzie coraz ciaśniej, bo cała grupa zawodników będzie próbowała się na tym dystansie. Dużą szansę widzę w pomieszaniu osad w naszej kadrze.

Przez kilkanaście lat był pan trenerem w Portugalii. Od tego momentu kraj ten stał się potęgą. To były zdecydowanie najlepsze lata w pana trenerskiej karierze?

Zdecydowanie tak. Liczę na to, że podobne wyniki osiągnę w Polsce. Do tego jest potrzebne jednak, by murem stał za nami zarząd i pozostali trenerzy. W Portugalii miałem to szczęście, że zaufano mi w pełni. Cokolwiek powiedziałem, to popierał to prezes. Dlatego udało nam się stworzyć coś niesamowitego. Z Kopciuszka powstała kadra licząca się w świecie. Dzięki temu Portugalia sięgała po pierwsze w historii medale igrzysk i mistrzostw świata seniorów. W sumie w tym czasie zdobyła ponad 100 medali, a przed moim przyjściem miała ich na koncie osiem. Wiadomo, że wszędzie będą konflikty na linii trener kadry — trener klubowy. Każdy trener klubowy uważa, że jego zawodnik zasługuje na uznanie. I to rozumiem, bo przez 24 lata byłem trenerem w klubie.

A jak pan wspomina wcześniejszą pracę z reprezentacją Polski, bo też było trochę sukcesów?

Do igrzysk w Sydney prowadziłem kadrę — jako trener współpracujący — razem z moim serdecznym przyjacielem Michałem Brzuchalskim. W Australii nasza męska czwórka: Kotowicz, Seroczyński, Dariusz Białkowski i Marek Witkowski wywalczyła brązowy medal. Były worki medali. Po igrzyskach w Sydney sam prowadziłem reprezentację do Aten (2004). I też było wiele medali, choć z samych igrzysk w Atenach wróciliśmy bez medalu w męskich kajakach i z dwoma miejscami w finale. Marek Twardowski i Adam Wysocki znaleźli się wówczas zaraz za podium.

Źródło i zdjęcie : https://sport.onet.pl/kajakarstwo/kajakarstwo-ryszard-hoppe-ma-odbudowac-polskie-kajaki/k7h3eht

Przygotował K. Andruszkiewicz

 

poniedziałek, 29 listopada, 2021 Aktualności, Kajakarstwo